Witajcie w recenzji kolejnego sezonu Scream Queens,
przedstawienie przygód naszych bohaterów jako lekarzy,
nie jest czymś nowym, ale spodobał mi się pomysł.
Jednym z wątków, których nadal nie rozumiem jest sprawa zamknięcia Hester,
może to ominęła podczas oglądania, ale tylko to nadal mnie interesuje.
Zacznę od opinii każdego z bohaterów...
Nikt się nie zdziwi jeśli zacznę od Chanel, czyli głównej bohaterce.
W tym sezonie mnie strasznie irytowała i miałam ochotę ominąć wątki z nią w roli głównej.
Chanel #3, jak zawsze mnie zachwyca, ale w tym sezonie trzy Chanelki mnie denerwowały,
ale przyznam się, że Numer Trzy była najbardziej do zniesienia.
Jest jeszcze #5, która najbardziej mnie irytowała, ale pod koniec zrobiło mi się jej żal,
kiedy jako jedyna zdała dobrze test bez oszukiwania.
Kolejną osobą jest dr Cathy Munsch,
która otworzyła szpital i zatrudniła w nim Chanelki.
Może powiem Wam jeszcze o dwóch lekarzach,
czyli dr Brock i dr Cassidy, którzy pracowali w szpitalu dr Munsch.
No i została mi Hester, czyli moja ulubienica, ale w tym sezonie,
też czułam, że mogli zrobić z Hester kogoś innego.
Ogólnie jestem osobą, którą nudzę szczęśliwe zakończenia,
to też zależy od serialu, teraz oglądam Dawno, dawno temu i nie kiedy też są nie złe zakończenia,
ale w tym serialu, w Scream Queens brakowało mi tak naprawdę tej mocy złoczyńców,
która była w sezonie pierwszym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz