Witajcie w recenzji pierwszej części człowieka-pająka. Każdy z Was zna tą postać i większość z Was pewnie ten film oglądała, ale jak dla mnie ten film był tak jakby nowością, ponieważ nigdy nie interesowały mnie tego typu filmy, do teraz. Czy mi się podobał? Był do zniesienia, ale mógł być lepsze, w niektórych momentach mnie nudził i miałam go dość.
Peter Parker, inteligentny i nieco fajtłapowaty nastolatek, nie cieszy się popularnością. Mieszka z wujostwem w Nowym Jorkiem i od lat podkochuje się w sąsiadce, Mary Jane Watson. Podczas wycieczki klasowej do laboratorium chłopak zostaje ukąszony przez zmodyfikowanego genetycznie pająka. Chłopakowi poprawia się wzrok, wzrasta siła i wyostrzają mu się zmysły. Po śmierci wuja, którego zabić złodziej, postanawia on poświęcić życie na walkę ze złem. Od tamtej pory jest znany jako Spider-Man. Jego wrogiem staje się Norman Osborn, ojciec jego najlepszego przyjaciela Harry'ego, który w skutek nieudanego eksperymentu, zmienia się w Green Goblina.
Nie powiem Wam nic więcej na temat filmu, bo i tak każdy ma swoje własne zdanie na temat tej adaptacji, każdy z Was zapewne oglądał ten film, a ja sama nie wiem jak mam ten film opisać, więc jeśli nie widzieliście tego, to polecam Wam go obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz